Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
dodała Zosia. - Wkrótce mają przysłać po nas wagony.
- Wkrótce! Wczoraj było wkrótce. I przedwczoraj.
- Zrozum, że jest wojna.
- Gdzie wojna, a gdzie Kazachstan?
- Niemcy wzięli Smoleńsk - powiedział Stach.
- E, to daleko.
- Dokąd nas powiozą? - spytała Jaśka
- Siekriet - odparła Zosia. - Kamandir twardy jak skała. Wie, ale nie powie. Widać taki rozkaz.
- Byleby już jechać, wszystko jedno dokąd. Byle nie siedzieć na tym deszczu. Jeszcze jedna taka noc w zimnie, a wszyscy się pochorujemy. I tak dziw, że nikt nie dostał gorączki.
- Mówiłem komendantowi, że trzeci dzień żywimy się suchym chlebem. A on na to: "cieszcie się, że macie suchary. Ja, bywało, i
dodała Zosia. - Wkrótce mają przysłać po nas wagony.<br>- Wkrótce! Wczoraj było wkrótce. I przedwczoraj.<br>- Zrozum, że jest wojna.<br>- Gdzie wojna, a gdzie Kazachstan?<br>- Niemcy wzięli Smoleńsk - powiedział Stach.<br>- E, to daleko.<br>- Dokąd nas powiozą? - spytała Jaśka<br>- &lt;foreign&gt;Siekriet&lt;/&gt; - odparła Zosia. - Kamandir twardy jak skała. Wie, ale nie powie. Widać taki rozkaz.<br>- Byleby już jechać, wszystko jedno dokąd. Byle nie siedzieć na tym deszczu. Jeszcze jedna taka noc w zimnie, a wszyscy się pochorujemy. I tak dziw, że nikt nie dostał gorączki.<br>- Mówiłem komendantowi, że trzeci dzień żywimy się suchym chlebem. A on na to: "cieszcie się, że macie suchary. Ja, bywało, i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego