Typ tekstu: Książka
Autor: Jagiełło Michał
Tytuł: Wołanie w górach
Rok: 1999
płachty biwakowe i pochodnie, ktoś przyniósł bochenek chleba, ktoś pakował do plecaka zapasową koszulę, dyżurny "wisiał" bez przerwy przy telefonie, wydzwaniając do chłopaków.
O godz. 17.00 wyjechaliśmy dwoma samochodami. W Morskim Oku podniecenie. Załadowaliśmy na grzbiety ciężkie wory i wciąż w mżącym kapuśniaczku doszliśmy do Czarnego Stawu pod Rysami. Było nas dwudziestu czterech. Na czele Michał Gajewski. Na morenie stawu zatrzymaliśmy się. Lornety do oczu - są! Pod okapem. Jeden poruszył się. Odpowiedział nikłym głosem na nasze skandowania.
Nagle - co to? - jakiś nowy głos. Ktoś zbiega ścieżką spod Rysów. Urywanym głosem mówi:
- Wołają z Żabiej Turni Mięguszowieckiej! Wycofywali się, zaklinowała im
płachty biwakowe i pochodnie, ktoś przyniósł bochenek chleba, ktoś pakował do plecaka zapasową koszulę, dyżurny "wisiał" bez przerwy przy telefonie, wydzwaniając do chłopaków.<br>O godz. 17.00 wyjechaliśmy dwoma samochodami. W Morskim Oku podniecenie. Załadowaliśmy na grzbiety ciężkie wory i wciąż w mżącym kapuśniaczku doszliśmy do Czarnego Stawu pod Rysami. Było nas dwudziestu czterech. Na czele Michał Gajewski. Na morenie stawu zatrzymaliśmy się. Lornety do oczu - są! Pod okapem. Jeden poruszył się. Odpowiedział nikłym głosem na nasze skandowania.<br>Nagle - co to? - jakiś nowy głos. Ktoś zbiega ścieżką spod Rysów. Urywanym głosem mówi:<br>- Wołają z Żabiej Turni Mięguszowieckiej! Wycofywali się, zaklinowała im
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego