dukt, sam puścił się weń galopem. Samson pomknął za nim, ciągnąc za wodze konia Reynevana. Reynevan ściągnął lejce, krzyknął na zaprzęg. <br>Dukt był wyboisty. Skarbniczek podskakiwał, kolebał się i piszczał. Odgłosy walki cichły za plecami. <br>*<br>- Nawet nieźle poszło - ocenił Buko von Krossig. - Całkiem nieźle... Tylko dwóch giermków ubitych. Rzecz zwykła. Całkiem nieźle. Jak na razie.<br>Notker von Weyrach nie odpowiedział, dyszał tylko ciężko, obmacywał biodro. Spod taszki ciekła krew, cieniutką strużką pełzła w dół po nabiodrku. Obok dyszał Tassilo de Tresckow, oglądając lewe ramię. Awanbrasu brakowało, nałokcica wisiała na wpół oderwana, na jednym tylko skrzydle, ale ręka wyglądała na całą. <br>- A