Tak wygląda to przesiedlenie, o którym się mówi tak wielkimi słowami. Ludzie tłoczą się w budynku dworcowym, szukają ochrony przed zimnem. Wysoki, szczupły mężczyzna z czarną czapką futrzaną na szlachetnej głowie patrzy na mnie poważnym wzrokiem. Pewnie widzi we mnie jeszcze jednego potwora, a może myśli, że mam dobre serce? Chętnie bym z nim porozmawiał, ale lękam się zacząć rozmowę. Jest jednym z tych inteligentów, którzy mają być wytępieni. <gap> Ale te dzieci, te dzieci. Gdy myślę o was, moje kochane dziatki tam w domu, to robi mi się gorąco na duszy i chciałbym każde dziecko wziąć na ręce i pocieszyć, chciałbym