razie, że to jakaś porządna jaskinia, a nie grota jak z drugiej strony masywu. Trzeba ją zbadać całym zespołem.<br>Wiktoria, jakby na złość, zaczęła przyspieszać, tym bardziej, że korytarz stawał się coraz mniej stromy, jednocześnie coraz bardziej się rozszerzając.<br>- Chodźcie prędko, zdaje się, że dochodzimy do jakiejś sali!<br>Obejrzała się. Chłopcy zostali kilkadziesiąt metrów z tyłu. Zatrzymali się i machnięciami latarek nawoływali ją do powrotu. Po raz ostatni oświetliła reflektorkiem drogę przed sobą. Strumień szumiał coraz mocniej, wypływając szeroką strugą zza załomu skały i było w nim coraz więcej wody. Tutaj korytarz skręcał pod ostrym kątem w prawo, ciągle ku środkowi