Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
powrotem. A wszystko i tak w końcu szło do kieszeni Hilewiczów i Finkelsteina, głównego kapo. Matkę wzięli do szwalni, gdzie czyściło się i łatało zakrwawione mundury, a ja z ojcem w kamieniołomie nosiliśmy z miejsca na miejsce kamienie. Przyjeżdżali tam z Krakowa zakładnicy, pod brezentem, ciężarówkami, patriotyczne pieśni śpiewali. Na Chujowej Górce kazano im się rozbierać i scharffuhrer z automatu strzelał. Przychodził dentysta ze słojem na mostki i korony, a my przynosiliśmy żydowskie meble ze składu. SS-man polewał benzyną, ogień palił się trzy, cztery godziny. Jeśli któryś z zakładników okazał się obrzezany, to do niego nie strzelali, tylko zabierali go
powrotem. A wszystko i tak w końcu szło do kieszeni Hilewiczów i Finkelsteina, głównego kapo. Matkę wzięli do szwalni, gdzie czyściło się i łatało zakrwawione mundury, a ja z ojcem w kamieniołomie nosiliśmy z miejsca na miejsce kamienie. Przyjeżdżali tam z Krakowa zakładnicy, pod brezentem, ciężarówkami, patriotyczne pieśni śpiewali. Na Chujowej Górce kazano im się rozbierać i scharffuhrer z automatu strzelał. Przychodził dentysta ze słojem na mostki i korony, a my przynosiliśmy żydowskie meble ze składu. SS-man polewał benzyną, ogień palił się trzy, cztery godziny. Jeśli któryś z zakładników okazał się obrzezany, to do niego nie strzelali, tylko zabierali go
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego