Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 30
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
już po ciemku. Jak trawersowali od strony Cichej, zdarzył się wypadek. Ratownicy szli z przodu, pochód zamykał Stanisław z Lasa. A miał stare, nieokrawędziowane narty. Ratownicy przychodzą na Kasprowy, a Stanisława nima. Wracają, wołają. A Stanisław jak szedł na trawersie, to narty mu ujechały i spadł po zlodzonym śniegu w Cichą. Jedna narta mu się złamała. Stracił też jeden kijek. Namyśloł, że już w nocy na górę nie wyjdzie i postanowił zjechać do szałasu w doline. Doszedł do szałasu w Liptowskiej Tomanowej i wloz do środka. Chciał rozpalić ogień, ale zapałki były całkiem zamoknięte. Siedzi w szałasie, a tu mróz. No
już po ciemku. Jak trawersowali od strony Cichej, zdarzył się wypadek. Ratownicy szli z przodu, pochód zamykał Stanisław z Lasa. A miał stare, <orig>nieokrawędziowane</> narty. Ratownicy przychodzą na Kasprowy, a Stanisława <dialect>nima</>. Wracają, wołają. A Stanisław jak szedł na trawersie, to narty mu ujechały i spadł po <orig>zlodzonym</> śniegu w Cichą. Jedna narta mu się złamała. Stracił też jeden kijek. <dialect>Namyśloł</>, że już w nocy na górę nie wyjdzie i postanowił zjechać do szałasu w <dialect>doline</>. Doszedł do szałasu w Liptowskiej Tomanowej i <dialect>wloz</> do środka. Chciał rozpalić ogień, ale zapałki były całkiem zamoknięte. Siedzi w szałasie, a tu mróz. No
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego