i świadomie wyniosłym. - Co pan by chciał? Numer kołnierzyka? Numer konta?<br>- Nie, ale jak się kogoś spisuje, to... - wyjąkał niepewnie.<br>- To trzeba mieć do tego podstawy - oznajmiłem stanowczo i minąłem go, zmierzając wprost do samochodu.<br>Kiedy wsiadałem, zauważyłem, że w drzwiach domu Zenka stoi Kazik Urbański i niezadowolony kręci głową. Ciekaw byłem, czy wylegitymowałby się bez przyczyny zwykłemu krawężnikowi.<br>Wróciłem do firmy, ale Komandosa nie było. Skończył służbę w dyspozytorni i pojechał do domu, żeby się przespać, bo wieczorem znowu miał dyżur. Dwanaście godzin w pracy, dwanaście wolne. Niezbyt humanitarny system i pewnie nie zgodziłbym się na takie warunki, ale prawdę