Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
na to? Chcesz tego?
- Tak... Żeby nie było banalnie. A wie pan, że jeszcze nie jadłam obiadu? Jestem głodna.
Pojechali do restauracji. Izolda jadła szybko, kazała dać sobie wina.
- Mam wolny wieczór - rzekł Gordon. Może pójdziemy na koncert? Gra Ojstrach.
- Ojej, boli mnie ząb - jęknęła Izolda. - Wypadła mi dzisiaj plomba. Ćmił od rana, a teraz rozbolał na dobre.
- Może zawieźć cię do dentysty?
- Nie. Chcę wrócić do domu. Przecież moja mama jest dentystką.
Wieczorem Gordon odstawił samochód do garażu i postanowił przejść się po mieście. Drzewa nosiły na sobie złote i czerwone piętno października. Wcześnie zapadał zmierzch, robiło się chłodno. Przed
na to? Chcesz tego?<br>- Tak... Żeby nie było banalnie. A wie pan, że jeszcze nie jadłam obiadu? Jestem głodna.<br>Pojechali do restauracji. Izolda jadła szybko, kazała dać sobie wina.<br>- Mam wolny wieczór - rzekł Gordon. Może pójdziemy na koncert? Gra Ojstrach.<br>- Ojej, boli mnie ząb - jęknęła Izolda. - Wypadła mi dzisiaj plomba. Ćmił od rana, a teraz rozbolał na dobre.<br>- Może zawieźć cię do dentysty?<br>- Nie. Chcę wrócić do domu. Przecież moja mama jest dentystką.<br>Wieczorem Gordon odstawił samochód do garażu i postanowił przejść się po mieście. Drzewa nosiły na sobie złote i czerwone piętno października. Wcześnie zapadał zmierzch, robiło się chłodno. Przed
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego