ma świtę, a nie zwyczajny książę... <br>Jas z gniewem krzyknął: <br>- Dość że ty tu gadasz, a tam oni okradają zamek i zabiorą pociąg i okręt, i tę czekoladę, i obrazy ze ścian, a my tu siedzimy na siennikach z założonymi rękami. <br>- No, bo co robić? <br>Ale Jaś wiedział, co robić. Co tchu zbiegł ze strychu, a za nim Michaś i Luś w rozsznurowanych już bucikach. <br>Jaś odważył się na tę rzecz okropną i zrobił - zadzwonił do bramy zamku, i to nie raz, delikatnie, a dzwonił bez tchu, raz po raz, tylko od czasu do czasu zmieniając palec na dzwonku. <br>Toteż bardzo