Typ tekstu: Książka
Autor: Pasławski Wiesław
Tytuł: 540 dni w armii
Rok wydania: 1999
Rok powstania: 2001
na papierosa i zaczął go uważnie obwąchiwać. W świetle lampy zauważyłem jakąś postać idącą chodnikiem z dywizjonu w kierunku dyżurki oficera. Gdy znalazła się ona w miejscu gdzie padał najmocniejszy snop światła rozpoznałem w niej króla tutejszej fali - Siepietyńskiego. Szedł chwiejnym krokiem zataczając się na boki - był pijany jak bela.
- Co jest dziadki? - krzyknął na nas swym władczym głosem. - Zalegają! Prawdopodobnie będąc pijany nie zauważył, że jesteśmy z innej jednostki. A może w nagłym, przypływie władzy wydawało mu się, że może rzucić na glebę nawet oficera dyżurnego?
- Sam se zalegaj betonie! - odszczekał się Scyzor. - Malunio, kurwa, malunio jarzysz?
- Malunio? To znaczy ile
na papierosa i zaczął go uważnie obwąchiwać. W świetle lampy zauważyłem jakąś postać idącą chodnikiem z dywizjonu w kierunku dyżurki oficera. Gdy znalazła się ona w miejscu gdzie padał najmocniejszy snop światła rozpoznałem w niej króla tutejszej fali - Siepietyńskiego. Szedł chwiejnym krokiem zataczając się na boki - był pijany jak bela. <br>- Co jest dziadki? - krzyknął na nas swym władczym głosem. - Zalegają! Prawdopodobnie będąc pijany nie zauważył, że jesteśmy z innej jednostki. A może w nagłym, przypływie władzy wydawało mu się, że może rzucić na glebę nawet oficera dyżurnego? <br>- Sam se zalegaj betonie! - odszczekał się Scyzor. - Malunio, kurwa, malunio jarzysz?<br>- Malunio? To znaczy ile
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego