Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
kokietujesz, a potem nimi pomiatasz, to ty potrafisz. A ten biedny Stiopa chodził jak stuknięty w ciemię. Zresztą pięciu ich było co najmniej.
- Czterech - poprawiła Rachela. - Tylko czterech.
- To mało? Inna na jednego nie może się doczekać, a ty, pannico, przebierasz jak w korcu jabłek i na każdego kręcisz nosem.
- Co to ma do rzeczy? Futra ukradzione! A pani mi tu androny prawi.
- Zamelduj o kradzieży naczelnikowi - powiedziała Zosia. - Niech on coś poradzi.
- Tak, to dobra myśl - odezwał się Samowałow. - To on jest odpowiedzialny za porządek w osadzie. Może, jeśli zechce, zarządzić rewizję we wszystkich ziemiankach. Albo zadzwonić do... No, gdyby doszedł
kokietujesz, a potem nimi pomiatasz, to ty potrafisz. A ten biedny Stiopa chodził jak stuknięty w ciemię. Zresztą pięciu ich było co najmniej.<br>- Czterech - poprawiła Rachela. - Tylko czterech.<br>- To mało? Inna na jednego nie może się doczekać, a ty, pannico, przebierasz jak w korcu jabłek i na każdego kręcisz nosem.<br>- Co to ma do rzeczy? Futra ukradzione! A pani mi tu androny prawi.<br>- Zamelduj o kradzieży naczelnikowi - powiedziała Zosia. - Niech on coś poradzi.<br>- Tak, to dobra myśl - odezwał się Samowałow. - To on jest odpowiedzialny za porządek w osadzie. Może, jeśli zechce, zarządzić rewizję we wszystkich ziemiankach. Albo zadzwonić do... No, gdyby doszedł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego