głowy. Stanął przed nieboszczykiem i splótł ręce jak rano na cmentarzu. Żadnej myśli w głowie, tylko to zamilknięcie w obliczu kogoś, kto przestał być. Cofnął się. "Nie, to niemożliwe!" Spojrzał tak wymownie na doktora, że tamten potrząsnął raz i dwa głową, tyle że tyle, nade brwiami. Od nieboszczyka jechało wódą! <br>Cofnął się i podszedł do okna. Doktor wyciągnął doń rękę. <br>- Krewny? <br>- A widząc, że Hans nie rozumie. <br>- Ein Verwandter? <br>- Nein, Gast aus Munchen... <br>Gerta zauważyła ich próbę dialogu. <br>- Doktorze, pan profesor tu zjechał ślady wojny spisywać... <br>A polski doktor potrząsa głową, że rozumie, i boleśnie się przy tym uśmiechnie. <br>- Od dziś