Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
I wciąż to fatalne pętanie się po kawiarniach" - debatował w myślach
odbierając resztę od kelnerki skrywającej uśmiech.
Wracał spiesznie. Zaraz za rogiem ulicy stanął jak wryty: przed "Marleną", w której przed kwadransem zostawił Baśkę, stała buda, żandarmi ładowali ostatnich pasażerów.
Zaciśnięte pięści wsadził w kieszeń, aż usłyszał trzask pękających szwów. Cofnął się do bramy.
- A kobiety? Kobiety brali? - pytał nerwowo jakiegoś przytulonego do muru starszego pana ze szczurzym wąsikiem.
- Brali. - Kobiecy głos. Obejrzał się gwałtownie i przypadł do niej. - Basiu, Basiku.
Wciągnęła go na schody.
- Spostrzegłam pierwsza, mieliśmy stolik przy drzwiach - głaskała go po ręce, jakby to on uniknął niebezpieczeństwa.
Stali
I wciąż to fatalne pętanie się po kawiarniach" - debatował w myślach<br>odbierając resztę od kelnerki skrywającej uśmiech.<br>Wracał spiesznie. Zaraz za rogiem ulicy stanął jak wryty: przed "Marleną", w której przed kwadransem zostawił Baśkę, stała buda, żandarmi ładowali ostatnich pasażerów.<br>&lt;page nr=80&gt; Zaciśnięte pięści wsadził w kieszeń, aż usłyszał trzask pękających szwów. Cofnął się do bramy.<br>- A kobiety? Kobiety brali? - pytał nerwowo jakiegoś przytulonego do muru starszego pana ze szczurzym wąsikiem.<br>- Brali. - Kobiecy głos. Obejrzał się gwałtownie i przypadł do niej. - Basiu, Basiku.<br>Wciągnęła go na schody.<br>- Spostrzegłam pierwsza, mieliśmy stolik przy drzwiach - głaskała go po ręce, jakby to on uniknął niebezpieczeństwa.<br>Stali
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego