Czego? Jakby to powiedzieć? Sensu ich zaistnienia akurat w tym miejscu i chwili. Ludzie, mimo że witają się ze sobą, uśmiechają do siebie, częstują się papierosami i koniakiem - są bardziej sobie obcy, niż przechodnie na ulicy.<br><br><page nr=35><br><br>Wydaje się ich nic nie łączyć, nawet przedmiot reklamy, butelka koniaku czy paczka papierosów. Coś takiego było właśnie w obrazach, na które teraz patrzyłem. Były reklamą, która ma przemawiać do wszystkich - ale nie przemawia do nikogo. Chcąc coś wyrazić - nie wyraża niczego. Przyszła mi jeszcze do głowy dziwna myśl, że reklamy w zachodnich czasopismach i malarstwo, które uprawiał Z. łączy to, że jedne i drugie są