była całkowicie nudna, jakby pozbawiona czegokolwiek związanego z inteligencją. <br>Co innego teatr, gdzie Guignollle sam wyskakiwał z koszyka, albo okręt Pana Kleksa schodził na dno oceanu w falujących odmętach (nie mogłam uwierzyć, że to nie woda, ale światło z reflektorów). Co innego wesołe miasteczko, gdzie można było pokonać przyciąganie ziemskie, Cyrk z podniebnymi ewolucjami na trapezie. Muzeum techniki zwiedzałam wiele razy i parę fabryk. Babcia nauczyła mnie szyć na maszynie, kiedy miałam osiem lat, z mamą lutowałam sobie z drucików gwiazdy i siatki krystalograficzne. Co dzień widziałam te reperowane samodzielnie przez rodziców sprzęty domowe: rozkręcone żelazka, pralka Frania, radia, odkurzacze, wielki