Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
kartę drogową. Sędzia zwijał się jak w ukropie, szczęknął printogin. Dymek już chował kartę.
Komandor podszedł do wozu z drugiej strony.
- Jak? - zapytał krótko.
- Na razie turystyka - zaśmiał się zza szyby Kosiński
ale to dopiero początek. Jeśli będziesz gdzieś jeszcze na trasie, przygotuj mi kartkę. Wiesz, parę czasów dla porównania. Cześć - podniósł do góry kciuk.
- Good luck - komandor klepnął po dachu samochód, który wyrwał jak rakieta, zostawiając czarne smugi na asfalcie. Sędzia chciał wykonać ten sam gest, ale nie zdążył i tylko śmiesznie zamachał ręką w powietrzu.
- Ile? - spytali obaj jednocześnie, komandor z kapitanem, i roześmieli się.
- Ostro poszedł - odparł sędzia
kartę drogową. Sędzia zwijał się jak w ukropie, szczęknął printogin. Dymek już chował kartę.<br>Komandor podszedł do wozu z drugiej strony.<br>- Jak? - zapytał krótko.<br>- Na razie turystyka - zaśmiał się zza szyby Kosiński &lt;page nr= 62&gt;<br>ale to dopiero początek. Jeśli będziesz gdzieś jeszcze na trasie, przygotuj mi kartkę. Wiesz, parę czasów dla porównania. Cześć - podniósł do góry kciuk.<br>- Good luck - komandor klepnął po dachu samochód, który wyrwał jak rakieta, zostawiając czarne smugi na asfalcie. Sędzia chciał wykonać ten sam gest, ale nie zdążył i tylko śmiesznie zamachał ręką w powietrzu.<br>- Ile? - spytali obaj jednocześnie, komandor z kapitanem, i roześmieli się.<br>- Ostro poszedł - odparł sędzia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego