kajaków. Byłem z wiosłowaniem dobrze<br>obeznany. Tuż po wojnie większość czasu spędzałem na Wiśle, jeżdżąc,<br>czym się dało, łódką, tratwą, a także kajakiem, rzucałem miny na ryby,<br>wypływając aż na środek, nie mówiąc już, że szukałem skarbów, nurkując<br>po dnie, bo mówiono, że rzeka zasłana jest skarbami po tej wojnie.<br> Czułem w sobie omal dziką siłę, tak że woda prawie nie stawiała mi<br>oporu. Być może, brałem ja z kolei teraz odwet za te moje wystające<br>żebra i te zwisające z moich chudych ramion chude jak patyki ręce,<br>które nie powinny były udźwignąć wiosła, a co dopiero nim wiosłować. I<br>niewiele