Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
jadą. Vittorio siedział na samym tyle, gapił się na zaledowaną szybę pustym wzrokiem, zapewne pogrążony w ciężkim zaślepie. Marina też jakby wyślepiona: rzuciwszy torby pod siedzenia, zwinęła się na wpółobróconym fotelu w embrion, kolana pod brodę, głowa opuszczona, zupełnie nie po Marinowemu. Nicholas przeraził się, że to znowu kryzys osobowości. Czy płacze? Wcześniej chyba płakała.
Usiadł obok niej, ostrożnie dotknął barku, obojczyka, policzka.
- Co?
- Jasa mi zabili - wyrzuciła z siebie na urywanym oddechu. - Wszystkie moje dzieci...
- Marina, ty przecież...
- ...nie żyją.
Przytulił ją niepewnie.
- Będziesz miała następne, stać cię.
Lucyfer chichotał mu do lewego ucha.
*
Podczas jazdy miał czas dokładnie obejrzeć
jadą. Vittorio siedział na samym tyle, gapił się na &lt;orig&gt;zaledowaną&lt;/&gt; szybę pustym wzrokiem, zapewne pogrążony w ciężkim zaślepie. Marina też jakby wyślepiona: rzuciwszy torby pod siedzenia, zwinęła się na wpółobróconym fotelu w embrion, kolana pod brodę, głowa opuszczona, zupełnie nie po Marinowemu. Nicholas przeraził się, że to znowu kryzys osobowości. Czy płacze? Wcześniej chyba płakała. <br>Usiadł obok niej, ostrożnie dotknął barku, obojczyka, policzka. <br>- Co? <br>- Jasa mi zabili - wyrzuciła z siebie na urywanym oddechu. - Wszystkie moje dzieci... <br>- Marina, ty przecież... <br>- ...nie żyją. <br>Przytulił ją niepewnie. <br>- Będziesz miała następne, stać cię. <br>Lucyfer chichotał mu do lewego ucha. <br>*<br>Podczas jazdy miał czas dokładnie obejrzeć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego