tłuszczykiem".<br>Dawno już nie trzęsły mi się tak uszy, jak wtedy, gdy pałaszowałem to tradycyjne chłopskie jadło (w GALICJI za Franza Josefa mówiło się "Bauerspeise"), ponieważ przywaleni dobrobytem zapomnieliśmy już smak grudki swojskich ziemniaków, ozłoconych przyrumienionym wiejskim masłem, w towarzystwie zsiadłego na amen dobrego mleka. Zsiadłego w kamionce babci Zosi.<br>Delektując się moim szczęściem, wpadłem na pomysł, aby tych wszystkich obrońców chłopskiej sprawy z niejakim Lepperem na czele wysłać do Brukseli i powierzyć im odpowiedzialne zadanie promocji "<dialect>grul omasconych z kwaśnym mlykiem</>" - p. Andrzejowi, z jego aparycją, bardziej do twarzy z tłuczkiem do ziemniaków niż z komórką. Znając jego pasję, ręczę, że