co chwilę proponujący Matce, żeby pojechać do Runia na imprezę. Szaman elokwentny, coraz bardziej pijany, za kilka godzin przestanie kontrolować sytuację, na razie trzyma się dobrze, prowadzi z Antonim francuską konwersację. Kudłaty już zaczyna gmerać sobie we włosach. <br>Niech Antoni przyniesie chleba, mówi Dżaba, chrupiąc kiełbaskę umaczaną w musztardzie z Dijon, wsuwając sobie w usta plasterek pomidora z bazylią, sięgając po kieliszek z winem. Zaraz dam jeszcze coś do jedzenia, mówi Szaman widząc że grill pustoszeje. Lepiej byś dał telefon do jakiegoś dobrego burdelu, mówi Kudłaty. Podobno najlepszy jest na Mickiewicza. Matka prosi o pled. Jeszcze nie chce woreczków z gorącym