Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
wody kolońskiej na skronie. Proboszcz stał za biurkiem, telefonował.
- Ja... ja pana komisarza rozumiem... Naturalnie... No nie. W szkole ksiądz katecheta robi wszystko co może... Nie rozumiem. - Spurpurowiał. - Spowiedź jest bezimienna, panie komisarzu, nie mówiąc już o tym, że... Nic, nic, cieszę się że pan komisarz ze mną się zgadza, Do widzenia. Wskazał Hansowi miejsce za stołem już nakrytym, pod ścianą.
- Proszę darować, że dałem panu stać zamiast poprosić, żeby pan usiadł... - siadając. - Mamy tu poważne zmartwienie z młodzieżą...

- Narkotyki jak w całej Europie?
- Domyślił się pan... Naradzamy się, jakie jeszcze wymyślić środki prewencyjne.
- Skłamał i, nie patrząc na Hansa, sięgnął po
wody kolońskiej na skronie. Proboszcz stał za biurkiem, telefonował. <br>- Ja... ja pana komisarza rozumiem... Naturalnie... No nie. W szkole ksiądz katecheta robi wszystko co może... Nie rozumiem. - Spurpurowiał. - Spowiedź jest bezimienna, panie komisarzu, nie mówiąc już o tym, że... Nic, nic, cieszę się że pan komisarz ze mną się zgadza, Do widzenia. Wskazał Hansowi miejsce za stołem już nakrytym, pod ścianą. <br>- Proszę darować, że dałem panu stać zamiast poprosić, żeby pan usiadł... - siadając. - Mamy tu poważne zmartwienie z młodzieżą... <br><br>- Narkotyki jak w całej Europie? <br>- Domyślił się pan... Naradzamy się, jakie jeszcze wymyślić środki prewencyjne. <br>- Skłamał i, nie patrząc na Hansa, sięgnął po
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego