inaczej naprawdę tu jeszcze zwariuję. Łóżko odpycha, ściany przytłaczają, łapię się na tym, że gadam sama do siebie. Żadnej więc poprawy, wprost przeciwnie, zdecydowane pogorszenie, ewidentny regres. <br>Tylko nie wiadomo, czy metody leczenia szwankują, czy też ze mnie jest aż tak trudny, zagmatwany przypadek. Tutejsi specjaliści dużo mówią o cierpliwości. Dobre sobie. Takie rady mogą zachować dla siebie. Zresztą z nimi nie ma problemu. Są bardzo spokojni i cierpliwi, znajdując jak najbardziej normalne, że ja normalna nie jestem. <br>Wychodzę, a właściwie wymykam się z mojej indywidualnej celi. Najpierw bardzo ostrożnie, potem coraz śmielej posuwam się długim korytarzem rozwidlającym się u szczytu na