wersję wydarzeń potwierdza &lt;name type="org"&gt;Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB)&lt;/&gt;.<br>Kobieta o kaukaskich rysach twarzy próbowała wejść na stację metra. Gdy zobaczyła, że milicjanci sprawdzają dokumenty i bagaże wchodzących, odwróciła się i zdetonowała ładunek - taką wersję wydarzeń przedstawia większość świadków. Jak poinformował mer &lt;name type="place"&gt;Moskwy&lt;/&gt; &lt;name type="person"&gt;Jurij Łużkow&lt;/&gt;, terrorystka miała bombę, wypełnioną kilogramem materiałów wybuchowych.<br>Dodatkowo - by razić jak najwięcej osób - w ładunku pełno było śrub i metalowych odłamków. Siła eksplozji była tak duża, że w okolicznych budynkach powypadały szyby. Zginęło co najmniej dziesięć osób, a ponad pięćdziesiąt - w tym wiele dzieci - zostało rannych.<br>Inni świadkowie twierdzą jednak, że słyszeli dwie eksplozje. - Usłyszałem najpierw potężny wybuch