galerii przestały mu się podobać, nigdy mi tego wprost nie powiedział, ale podczas mojej nieobecności coraz częściej je zmieniał. <br>Jednego dnia wszystko było w porządku, oglądał, kiwał głową z uznaniem, z przychylnością, choć teraz już jakby stłumioną, z pochwałą jakby zawoalowaną, a na drugi dzień wszystko było inaczej, zupełnie inaczej. Domyślałem się, że ma to związek ze mną, a ściślej z ochłodzeniem kontaktów z mojej strony. Tymczasem, choć tego się spodziewać nie mogłem, pan Lenk myślał, że moja oschłość, to nagłe oddalenie, nie została spowodowana natarczywością jego zbliżania się do mnie, wprost przeciwnie, uznał, że był nie dość natarczywy, nie dość