ok. 10 mln starych zł. Nie umiał jednak powiedzieć, za jaką przysługę obdarował lekarkę. - Dzisiaj już wiem, że sprawcą moich nieszczęść był mój przełożony, dyrektor szpitala, który prawdopodobnie obawiał się, że zastąpię go na dyrektorskim stołku, bo takie były wtedy przymiarki - relacjonuje dr Ewa Irczyńska. - Doniósł na mnie do UOP. Dowcip polega na tym, że ja nikomu nie wystawiałam opinii sądowo-psychiatrycznych, nie mogłam więc pomagać przestępcom w unikaniu kary. Jedyną opinię wystawiłam panu K. i brzmiała, że może odpowiadać przed sądem. Jeden z pacjentów, który był, jak twierdzono, przestępcą i chronił się na moim oddziale, chorował na guza mózgu, potwierdziły