Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
że jestem głupi i że nie mam o co żyć... Zwróć Antoszce dziesięć rubli... To by żart... Powiedz także Lenoczce że to wszystko nieprawda, co jej mówiłem... Wybacz, że nie byłem takim, jakbyś sobie życzył... Myślałem, ze ludzie są inni, a to ja byłem inny... I dlatego tak się stało..."

Drzazga umilkł. Zamyślił się potem długo wpatrywał się w zapisaną kartkę. Wreszcie znowu podjął przerwany wątek:

- Po co ja wam to wszystko opowiadam? Po to, żebyście mnie zrozumieli. W szkole podałem się do dymisji. Powziąłem taką decyzję. Namawaiano mnie, żebym się zastanowił... Niepotrzebnie... Decyzji nie zmienię. Chcę, żebyście mnie zrozumieli... Rozważyłem
że jestem głupi i że nie mam o co żyć... Zwróć Antoszce dziesięć rubli... To by żart... Powiedz także Lenoczce że to wszystko nieprawda, co jej mówiłem... Wybacz, że nie byłem takim, jakbyś sobie życzył... Myślałem, ze ludzie są inni, a to ja byłem inny... I dlatego tak się stało..."<br><br>Drzazga umilkł. Zamyślił się potem długo wpatrywał się w zapisaną kartkę. Wreszcie znowu podjął przerwany wątek:<br><br>- Po co ja wam to wszystko opowiadam? Po to, żebyście mnie zrozumieli. W szkole podałem się do dymisji. Powziąłem taką decyzję. Namawaiano mnie, żebym się zastanowił... Niepotrzebnie... Decyzji nie zmienię. Chcę, żebyście mnie zrozumieli... Rozważyłem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego