złocistej,<br>więc bierzesz bilet i wchodzisz<br>w ciemność, gdzie śpiewa film:<br><br>szeleszczą gaje kinowe,<br>nareszcie inne, palmowe,<br>a po chodniku bezkresnym<br>snuje się srebrny dym.<br><br>Jakże tu miło się wtulić,<br>deszcz, zawieruchę przeczekać<br>i nic, i nic nie mówić,<br>i trwać, i nie uciekać.<br><br>Srebrzysta struga płynie<br>przez umęczone serce.<br>Drzemiesz w tym małym kinie<br>jak list miłosny w kopercie:<br><br>"Ty moje śliczne śliczności!<br>Znów się do łóżka sam kładę.<br>Na jakimż spotkam cię moście?<br> Twój pluszowy niedźwiadek''.<br><br>Wychodzisz zatumaniony,<br>zasnuty, zakiniony,<br>przez wietrzne peryferie<br>wędrujesz i myślisz, że<br><br>najlepsze te małe kina,<br>gdzie wszystko się zapomina;<br>że to gospoda ubogich