wykończony, wstawili tam polówkę, szafę biurową, stół i krzesło. Ewelina zaprosiła także tego młodego człowieka do stołu; nie było przecież sensu, aby stołował się osobno. Nie miałby na to czasu, skoro świt wyjeżdżali do cegielni i wracali stamtąd wieczorem. Jarosław Kasiński, bo tak się inżynier nazywał, sprawdził się znakomicie. Pan Duda miał dobre oko, że go wyłowił spośród innych kandydatów, którzy wydawali się bardziej doświadczeni i mieli lepsze kwalifikacje. Specjalnością inżyniera były silniki lotnicze, co się miało nijak do stareńkich maszyn w cegielni. Pan Jarek okazał się jednak świetnym organizatorem, umiał ustawić pracowników, wyrobić sobie, mimo młodego wieku, u nich prestiż