bowiem na imię miał Waldemar<br>i że czymś lepszym jest, też mniemał.<br>Rzucił więc jakby od niechcenia,<br>że ziemiańskiego pochodzenia<br>i że dzieciństwo spędził w dworze...<br><br>Rurka, co dotąd fason trzymał,<br>wybuchnął śmiechem, nie wytrzymał<br>i rzekł zjadliwie: Czyż być może?<br>Odkąd to dworem jest chałupa?<br>Patrzcie go: Szmaciak herbu Dupa!<br>I opowiadać autokracie<br>zaczął facecje o kamracie.<br><br>Widząc, że mąż popełnił faux-pas,<br>Rurkowa chce zagadać chłopa,<br>lecz są daremne dobre chęci,<br>bo już zepsute jest przyjęcie.<br>Szmaciak ma twarz koloru śniegu.<br>Nagle się zrywa i wybiega,<br>trzaskając drzwiami z furią wściekłą,<br>w oczach ma łzy, a w duszy - piekło