powoli z rękami w kieszeniach, ot takie ściemnianie.<br>Po zaprawie następowała toaleta poranna z obowiązkowym goleniem, ścielenie wozów na wyjściowo, ostatnie porządki na salach i wymarsz na śniadanie. Stołówka przy WSO była dosyć pokaźnych rozmiarów. W kolejce do "okienka" pobierało się metalową tacę, na którą każdy podchorąży dostawał przysługującą porcję. Dużo by można pisać na temat jadłospisu, ale jeżeli chodzi o śniadania, to narzekać nie można. Oczywiście, że nie każdy musi kochać zupę mleczną, ale do tego bułeczki, ser, dżem i jakaś kiełbasa. Pomimo, że wojskowe jedzenie domowego raczej nie przypomina, to ma ono jedną ważną zaletę. Posiłki o stałych porach, 3