popielate cierniste chaszcze na stokach gór, prawie czarne kawony, z których woda spływa, jakby skórkę powleczono woskiem, piersi Margit jasne, ledwie muśnięte opalenizną w migotach płytkiej strugi.<br>- Myślisz o tym, co nas czeka w Delhi? - szepnęła niewidoczna pod dropiatą siatką, jakby ukryta w koronie drzewa.<br>- Nie. Jestem spokojny.<br>- A Budapeszt?<br>- Dużo bym dał, żeby wiedzieć, co się tam dzieje naprawdę. Cisza jak na cmentarzu. Wszyscy chcą zapomnieć o tym, co było.<br>- Znowu demonstracje pod Komitetem Centralnym, robotnicy szli pochodem z zapalonymi gazetami.<br>- Skąd wiesz? - podniósł czujnie głowę.<br>- Kupiłam pisma. Jeszcze długo się tam nie uspokoi.<br>- Dlaczego mi od razu nie powiedziałaś?<br>- Nie