Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
radosna okazja zmienia się w
coś na kształt stypy.
Kaźmierz już od kilku tygodni szykował się na ten dzień. Obejście
wyporządził, oborę wybielił, bramę żelazną kazał Pawłowi na zielono
pomalować. Nawet lepy na muchy pozawieszał przy każdej lampie, żeby
tylko oczekiwanemu gościowi zapewnić jak najbardziej cywilizowane
warunki, odpowiadające amerykańskiemu standardowi. Dwa razy wybierał
się do Lutomyśla, żeby sobie odpowiednio uroczysty garnitur sprawić i
na wszystkie okna nowe firanki dobrać; Marynię zmusił, żeby sprawiła
sobie cztery brakujące zęby, bo jakby przyszło jej się uśmiechnąć na
powitanie Johna, to nie będzie musiała ust dłonią osłaniać. Niby
wszystko było przygotowane na ten ważny dzień
radosna okazja zmienia się w<br>coś na kształt stypy.<br> Kaźmierz już od kilku tygodni szykował się na ten dzień. Obejście<br>wyporządził, oborę wybielił, bramę żelazną kazał Pawłowi na zielono<br>pomalować. Nawet lepy na muchy pozawieszał przy każdej lampie, żeby<br>tylko oczekiwanemu gościowi zapewnić jak najbardziej cywilizowane<br>warunki, odpowiadające amerykańskiemu standardowi. Dwa razy wybierał<br>się do Lutomyśla, żeby sobie odpowiednio uroczysty garnitur sprawić i<br>na wszystkie okna nowe firanki dobrać; Marynię zmusił, żeby sprawiła<br>sobie cztery brakujące zęby, bo jakby przyszło jej się uśmiechnąć na<br>powitanie Johna, to nie będzie musiała ust dłonią osłaniać. Niby<br>wszystko było przygotowane na ten ważny dzień
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego