ryknął z kuchni, pryskając wodą:<br>- O, Boże! Co za chamstwo ostateczne! Dwudziesty szósty, niedziela! I taki chce zdawać egzaminy z prawa, gdzie wszystko opiera się na kalendarzu!<br>Stukonisowa westchnęła:<br>- Mój Boże, to jeszcze cztery dni do pierwszego, jak to człowiek wyżyje! Panie Krabczyński, miał mi pan te pięć złotych oddać?<br>Dziadzia odpowiedział z głębi alkowy:<br>- Ach, droga pani, właśnie mam dzisiaj większą kwotę podjąć za czekiem - wie pani, czek muszę zrealizować.<br>- Jakże pan zrealizujesz czek, skoro wszystko pozamykane? - zanucił student.<br>- Istotnie, cóż za pech, przekleństwo, na śmierć zapomniałem! Wobec tego jutro, jutro na pewno. Stukonisowa powiedziała coś w rodzaju: "Jutro będzie