Rafał, pokazywał mi nawet dyplom. No, jeżeli tak, to co innego. Dyplom to zawsze dyplom. Mam nadzieję że zrealizował się artystycznie. <br>Wychodzimy, jest wpół do dziewiątej, piątek, duszno, czerwiec, czerwiec. <br>Idziemy "Pod Blachę", gdzie spędzamy bezproduktywnie trzy piwa, podziwiając bramkarzy penetrujących ukryte przestrzenie pod stołami w poszukiwaniu przeszmuglowanego alkoholu. Do "Dziekanki" wchodzimy dając łapówkę ogolonemu na łyso monstrum, którego anaboliczne mięśnie rozrywają bawełnianą koszulkę, a obcisłe dżinsy uciążliwie ugniatają genitalia. Średnia wieku 16 lat, mówię, patrząc na tańczące w jednakowy, jakby zaprogramowany sposób w strasznym ścisku lolitki. Depczemy chrzęszczące zwłoki plastikowych kubków do piwa i puszki po energy drinkach. Spadamy stąd