a może to nie upór, ale pobłażanie. Konstanty potarł brodę. <br>- No jak, nie możecie się zdecydować? Ja się zgadzam, że to świństwo dawać komedię razem z taką tragedią. Zasiedziałem się, będę szedł, dziękuję za herbatę. <br>Jassmont perwersyjnie wdusił w siebie kłąb gorącej śliny i dymu, zacisnąwszy oczy, powiedział na przydechu: - Dziękuję ci raz jeszcze, może Bóg da, że będę w stanie odwdzięczyć się za prezent.<br>- Za prezenty, Janie - poprawiła Róża.<br>Konstanty wychodził. Z ręką na klamce odwrócił się, chciał coś dopowiedzieć? Może tylko spojrzeć, jak siedzą razem przy stole, jedno obok drugiego. Ich łokcie złączone. Ona patrzyła śmiało, on niepewny i