Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
coś, co mogło uchodzić za rozmowę. Przesadnie głośno, widocznie zależało mu, aby go inni usłyszeli. Zapytał bez wstępnego pozdrowienia: - O, to pan, panie Jassmont! Jak się panu żyje? Jak pan znosi nasze syberyjskie mrozy? Jak z opałem?
Jassmont wzruszył ramionami, szczerze nie wiedział, co odpowiedzieć. Zmrużył oczy oślepiony czystością śniegu: - Dziękuję, da się żyć, mam czym palić - tyle wydukał.
Ksiądz tupnął, następnie wytarł ze śniegu but o porzuconą deskę. I kopnął ją. Małe oczka buszowaly po dachach. Łapczywie wciągał mocny, zdrowy zapach mroźnego powietrza. Wodnisty i zielonkawy, jakby ktoś blisko porcjował arbuzy. - A szanowna małżonka jak się miewa?
- Dziękuję, również dobrze
coś, co mogło uchodzić za rozmowę. Przesadnie głośno, widocznie zależało mu, aby go inni usłyszeli. Zapytał bez wstępnego pozdrowienia: - O, to pan, panie Jassmont! Jak się panu żyje? Jak pan znosi nasze syberyjskie mrozy? Jak z opałem?<br>Jassmont wzruszył ramionami, szczerze nie wiedział, co odpowiedzieć. Zmrużył oczy oślepiony czystością śniegu: - Dziękuję, da się żyć, mam czym palić - tyle wydukał.<br>Ksiądz tupnął, następnie wytarł ze śniegu but o porzuconą deskę. I kopnął ją. Małe oczka buszowaly po dachach. Łapczywie wciągał mocny, zdrowy zapach mroźnego powietrza. Wodnisty i zielonkawy, jakby ktoś blisko porcjował arbuzy. - A szanowna małżonka jak się miewa?<br>- Dziękuję, również dobrze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego