moje? - odciął się Jassmont, któremu spodobało się zgrabne koźlątko dwie fury przed nim. Oczywiście, że nie kupi, ale już samo patrzenie było dla oka szczerą przyjemnością.<br>- Widzi pan, mamy suchy i chłodny listopad, to dobrze wróży naszym planom. - Szyc miał zmęczone, gorące oczy, ale nie z przyczyny choroby, raczej podniecenia. <br>- Dzień dobry - przywitał się wreszcie Jassmont. Podał Szycowi rękę, ale patrzył ponad nim.<br>Szyc szybko, jakby się bał, że coś mu umknie, ściągnął rękawiczkę z taką zręcznością, jakby nic innego nie robił przez cały ranek, tylko ćwiczył wkładanie i zdejmowanie. - Dzień dobry, szczególnie dobry, widzi pan, podnosimy się, jeszcze Polska nie zginęła