i napitku. Gaździny, a nawet niektórzy gazdowie uwijali się między stołami, roznosząc domowe smakołyki. Jak to bowiem jest we zwyczaju, każdy na zjazd przywozi co może.<br>Każdy też przyjeżdża z jak najliczniejszą rodziną. Bo to przecież o to chodzi, by spotkać się, pogadać, pochwalić dziećmi, a bywa że i poznać.<br><br>*<br><br>Dzisiaj rodzina wywodząca się od Józefa Guta Mostowego rozsiana jest dosłownie po całym świecie. Jak jednak mówią <dialect>"nie wozne, jako sie fto pise w dowodzie osobistym, cy po ojcu, ale wozne, coby się wiedzioł wywieść som, albo bez swego chłopa, cy bez swojom babe od tyk piyrsyk Gutów, co się pobudowali