kłusem objeżdżał szeregi swego wojska.<br>- O Jezu, a co to za dryblas, jedry jego pałki - przeraził się Kajaki, dostrzegłszy pomiędzy wrogami jakąś zwalistą, przygarbioną postać.<br>- To Żmogus, ten Litwin przeklęty - jęknął Polek.<br>- Oj, dosuną nam, dosuną - biadał Kajaki.<br>- Na czarną godzinę to ja coś mam - szepnął tajemniczo Polek.<br>- No?<br>- Zobaczysz.<br>- Ee.<br>- Jak mówię, że mam, to mam.<br>- Breszysz?<br>- Ja? - pochylił się do ucha przyjaciela. - Przyprowadziłem Panfila. Zły dziś jak zaraza, cały dzień nie dawałem mu nic jeść.<br>- O Jezu - westchnął z ulgą Kajaki. - To można zaczynać. Nastąp się. Kajaki wygramolił się na plecy Polka, przyjmując znaną pozycję "na barana". Krywko podrzucił