Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
Wielkich Łuk i co niedziela przyjeżdżała do cerkwi rozłożystymi saniami albo tarantasem zaprzężonym w parę rosłych, dobrze utrzymanych koni. Ta zażywna i krzepka, ponad siedemdziesiąt lat licząca starucha, która jednym uderzeniem pięści rozbijała jabłko na miazgę, lubiła powozić i już na wiorstę słychać było jej donośny, tubalny głos, gdy krzyczała: "Ej, bieriegis'!" Przy niej wnuczka Liza przypominała raczej cień dziewczynki. Twarz miała niemal przezroczystą, a przerażająca wątłość całej postaci nasuwała myśl, że płomyk życia dawno w niej zagasł i że Zarieczycha przywozi do cerkwi mumię zadręczonej i już nieżywej wnuczki. Matka Lizy, jedyna córka Zarieckiej, nie chciała wyjść za mąż za
Wielkich Łuk i co niedziela przyjeżdżała do cerkwi rozłożystymi saniami albo tarantasem zaprzężonym w parę rosłych, dobrze utrzymanych koni. Ta zażywna i krzepka, ponad siedemdziesiąt lat licząca starucha, która jednym uderzeniem pięści rozbijała jabłko na miazgę, lubiła powozić i już na wiorstę słychać było jej donośny, tubalny głos, gdy krzyczała: "Ej, bieriegis'!" Przy niej wnuczka Liza przypominała raczej cień dziewczynki. Twarz miała niemal przezroczystą, a przerażająca wątłość całej postaci nasuwała myśl, że płomyk życia dawno w niej zagasł i że Zarieczycha przywozi do cerkwi mumię zadręczonej i już nieżywej wnuczki. Matka Lizy, jedyna córka Zarieckiej, nie chciała wyjść za mąż za
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego