Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
drażni.
- Świnie jesteście - powiadam siadając, tak żeby coś powiedzieć - nie obudziliście mnie i ledwie zdążyłem.
- Pana nigdy dobudzić się nie można; skarży się pan, że przeszkadzamy panu rozmowami, a potem pretensje.
- Pan to w ogóle cały dzień tylko by spał - dodaje inny.
- A pewnie, co mam tu lepszego do roboty?
- Ejże, ejże, zdaje się, że ma pan tutaj wcale niezgorszą robotę, wszyscy panu zazdroszczą...
Ogólny śmiech.
- No, tylko bez głupich przymówek - powiadam, ale jestem zadowolony i też się uśmiecham. Trochę w sposób nieodgadniony.
Następuje milczenie. Wszyscy z nabożeństwem przygotowują się do śniadania. Rozpakowują przedziwne pakuneczki, pojękując krają chleb i obskrobują go
drażni.<br>- Świnie jesteście - powiadam siadając, tak żeby coś powiedzieć - nie obudziliście mnie i ledwie zdążyłem.<br>- Pana nigdy dobudzić się nie można; skarży się pan, że przeszkadzamy panu rozmowami, a potem pretensje.<br>- Pan to w ogóle cały dzień tylko by spał - dodaje inny.<br>- A pewnie, co mam tu lepszego do roboty?<br>- Ejże, ejże, zdaje się, że ma pan tutaj wcale niezgorszą robotę, wszyscy panu zazdroszczą...<br>Ogólny śmiech.<br>- No, tylko bez głupich przymówek - powiadam, ale jestem zadowolony i też się uśmiecham. Trochę w sposób nieodgadniony.<br>Następuje milczenie. Wszyscy z nabożeństwem przygotowują się do śniadania. Rozpakowują przedziwne pakuneczki, pojękując krają chleb i obskrobują go
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego