Alejami Jerozolimskimi w Warszawie, między jawą i snem, przeszłością i dniem dzisiejszym. W cytowanym już wcześniej "Moim albumie z lat 1939-1969" czytamy:<br>((...))<br><br>strona 58<br><br>Z poznanej, pokochanej Afryki, przemienionej w mitologiczną Lemurię, wraca autor do Londynu, przed kościół na Warwick Street, by napisać "Powrót z Lemurii" a w nim:<br>((...))<br>Emigranci, jeżeli chcą być prawdziwymi Europejczykami, mogą nauczyć się od Andrzejewskiego poprawnego odczytywania "spalinowych smug" łączących bolesne ich losy z dolą i niedolą całej ludzkości, rozsypanej po wszystkich kontynentach. Podróż do krajów legendarnych nie powinna być dla nas jedynie pięknym zaproszeniem do towarzyszenia autorowi w przeżywaniu dalekiej nam, egzotycznej kultury afrykańskich