bo jej córka spodziewała się rozwiązania, ale termin ciągle się przesuwał. Mieszkali w małym, przytulnie urządzonym mieszkanku. Widać było, że wiele rzeczy zrobionych było metodą chałupniczą, półki, nawet regały. Taka dłubanina jest lepszym świadectwem uczuć, jakie łączą ludzi zamieszkujących pod jednym dachem, niż nie wiadomo jakie słowa. Mimo własnej tragedii, Ewelina nie mogła nie dostrzec szczęścia i spokoju, jakie odbijały się na twarzy młodej matki. Zdumiała ją też przemiana, jaka zaszła w córce gajowego; to już nie była ta prosta dziewczyna, która opuszczała Brzeziny, to była pani inżynierowa w najlepszym tego słowa znaczeniu. Ujmująca pani domu. Poczęstowała Ewelinę herbatą i ciasteczkami