jego mityczna żona, która zmaterializowała się w najmniej odpowiednim momencie. Przyszła do mieszkania na Krakowskim Przedmieściu, chyba po to tylko, aby pokazać Ewelinie swój brzuch. Nie sposób go było nie zauważyć, był takich rozmiarów, że należało się liczyć z narodzinami bliźniąt. A on, przyszły szczęśliwy tatuś, jeszcze poprzedniego dnia przysięgał Ewelinie, że mają z żoną osobne sypialnie. Przysięgał, trzymając Ewelinę w ramionach. Cóż warte takie przysięgi... Gdyby matka żyła, z pewnością byłaby przeciwna tej sprawie z Andrzejem. Powiedziałaby: Ewelinko, po co ci żonaty mężczyzna, jest tylu wolnych. Rozejrzyj się tylko, jacy są interesujący, inteligentni, przystojni. A ty lecisz jak mucha w