wielkie oszustwo... - zwiesił głowę, pot mu ściekał po<br>twarzy.<br> Nareszcie w tym, co powiedział, był sobą, był takim, jakim go<br>sobie wyobrażałem: tam dawno, w murach Charenton, i tu dzisiaj, w<br>Tworkach.<br> - Zmęczyłem się, muszę się położyć...- westchnął.<br> - Ale coś jeszcze panu powiem...<br> Pamięta pan, jest u Bolesława Prusa w Faraonie...taka scenka: Matka wychodzi <br>za próg i woła dziecko...<br> Psujak! Psujaczek! Psujaczek!...<br> Tak je woła...<br> I to właśnie pasuje do Francuzów...<br> I do wszystkiego, co udało im się dokonać... - ściszył głos.<br> - Psujak!...<br> Psujaczek!...<br> Co, nie? - mrugnął do mnie i wyciągnął się na swoim łożu<br>odwróciwszy się twarzą do ściany, siwy