Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
Ja jestem osoba praktyczna - kontynuuje pani Helena rozpoczętą ostatniej niedzieli rozmowę. - Pan ma przyzwoitą emeryturę. owszem, nie powiem, ja rentę po nieboszczyku mężu... Zawsze co jeden dom, to nie dwa. Męska ręka w ogródku też może się przydać. Pan, panie Walczak...
- Feliks mi na imię - wtrąca przymilnie kolejarz.
- Pan, panie Feliksie, tak samo wymaga opieki. Starszy człowiek, bądź co bądź... samotny... Ale jak z tą garderobą, nie wiadomo. Od niej trzeba by zacząć...
- Chwileczkę, pani Heleno - mówi pośpiesznie kolejarz i z postrzępionego portfela wyjmuje zapisany arkusik papieru. - Proszę, niech pani naocznie sprawdzi. Szkoda, żeby się to wszystko marnowało.
Pani Helena odczytuje
Ja jestem osoba praktyczna - kontynuuje pani Helena rozpoczętą ostatniej niedzieli rozmowę. - Pan ma przyzwoitą emeryturę. owszem, nie powiem, ja rentę po nieboszczyku mężu... Zawsze co jeden dom, to nie dwa. Męska ręka w ogródku też może się przydać. Pan, panie Walczak...<br>- Feliks mi na imię - wtrąca przymilnie kolejarz.<br>- Pan, panie Feliksie, tak samo wymaga opieki. Starszy człowiek, bądź co bądź... samotny... Ale jak z tą garderobą, nie wiadomo. Od niej trzeba by zacząć...<br>- Chwileczkę, pani Heleno - mówi pośpiesznie kolejarz i z postrzępionego portfela wyjmuje zapisany arkusik papieru. - Proszę, niech pani naocznie sprawdzi. Szkoda, żeby się to wszystko marnowało.<br>Pani Helena odczytuje
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego