i poszliśmy<br>dalej. Nie zdążyliśmy dojść do trzeciego progu na Brynce, kiedy to<br>zdarzyło się Francowi, że poszedł w krzaki. Drogą szła procesja,<br>dziwnie się jakoś zachowująca. Zamiast się spieszyć, żeby być<br>pierwszymi w Birach, ci stali i gadali albo łazili po drodze i wokoło.<br>Ale zaraz się to wyjaśniło. Franc poszedł w krzaki, ale wyleciał<br>stamtąd jak z procy. Portki trzymał w rękach, jak zając przestraszony.<br> - Ksiądz tam jakiś siedzi - powiedział. - Ale heca, ale komedia,<br>przechodzę, miejsca szukam tu i tam, aż tu nagle patrzę - wystaje zza<br>krzaka coś wielkiego, białego i tłustego. Spódnica na tym zadarta, ale<br>czyje to