Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 4(152)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
lub dzika. Ukrywali zwierzynę, by nocą wrócić po nią z furmanką.
Gajowy Wincenty Z. od razu poznał, że pod cienką powłoką śniegu leżą zwłoki człowieka. Zaklął siarczyście i na powrót ułożył gałęzie tak, jak były, po czym szybkim krokiem poszedł w kierunku wsi, aby od sołtysa zatelefonować do leśniczego Władysława G., bez pozwolenia którego nigdy nie odważył się niczego zrobić samodzielnie.

Szukano go od miesięcy

Komisarz Hieronim W., który dwie godziny po telefonie gajowego przybył z ekipą policyjną na miejsce znalezienia zwłok, od razu rozpoznał, kim jest ten młody, obnażony do pasa mężczyzna, którego ciało było sztywne i zamarznięte na kamień
lub dzika. Ukrywali zwierzynę, by nocą wrócić po nią z furmanką.<br>Gajowy Wincenty Z. od razu poznał, że pod cienką powłoką śniegu leżą zwłoki człowieka. Zaklął siarczyście i na powrót ułożył gałęzie tak, jak były, po czym szybkim krokiem poszedł w kierunku wsi, aby od sołtysa zatelefonować do leśniczego Władysława G., bez pozwolenia którego nigdy nie odważył się niczego zrobić samodzielnie.<br><br>&lt;tit&gt;Szukano go od miesięcy&lt;/&gt;<br><br>Komisarz Hieronim W., który dwie godziny po telefonie gajowego przybył z ekipą policyjną na miejsce znalezienia zwłok, od razu rozpoznał, kim jest ten młody, obnażony do pasa mężczyzna, którego ciało było sztywne i zamarznięte na kamień
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego