lub dzika. Ukrywali zwierzynę, by nocą wrócić po nią z furmanką.<br>Gajowy Wincenty Z. od razu poznał, że pod cienką powłoką śniegu leżą zwłoki człowieka. Zaklął siarczyście i na powrót ułożył gałęzie tak, jak były, po czym szybkim krokiem poszedł w kierunku wsi, aby od sołtysa zatelefonować do leśniczego Władysława G., bez pozwolenia którego nigdy nie odważył się niczego zrobić samodzielnie.<br><br><tit>Szukano go od miesięcy</><br><br>Komisarz Hieronim W., który dwie godziny po telefonie gajowego przybył z ekipą policyjną na miejsce znalezienia zwłok, od razu rozpoznał, kim jest ten młody, obnażony do pasa mężczyzna, którego ciało było sztywne i zamarznięte na kamień