złą dolą chłopów, którzy dostarczali jej surowca. Usłyszała, że jest taki Andrzej Lepper, kupiła bilet, wsiadła w pociąg i znalazła się w pierwszej siedzibie Samoobrony. Po rozmowie z nim wróciła z legitymacją związkową. Polityka jej wcześniej nie interesowała. Ani PZPR, ani Solidarność. W sklepie w Scholastykowie sprzedawała żywność, pracowała w GS, zasłużyła się gminie sprowadzeniem kafelków z Opoczna. Miała smykałkę do interesów. Pchało ją do biznesu. W PRL była badylarzem, w szklarniach hodowała nowalijki, kwiaty, przerzuciła się na pieczarki. Potem wystartowali z masarnią.<br><br>Bardziej rozbudowaną wersję politycznej inicjacji pani poseł przedstawia Jerzy Trojanowski, 54-letni rolnik osiadły na skraju małej wsi